2012-05-14

Anna Wiszniewska - Portret Projektanta
www.annawiszniewska.pl, anno.wisz@gmail.com

Utrzymana w szarej kolorystyce kolekcja "Iluzjon" Anny Wiszniewskiej to doskonała uczta dla oczu. Wyróżnia się wyjątkową różnorodnością materiałów, jednocześnie będąc bardzo spójną. Autorka do wykonania kolekcji użyła wielu ciekawych zestawień - parzonej wełny, wełny smokingowej, jedwabnych i poliestrowych satyn oraz organdyn i dzianiny. Wspaniałe łączenie faktur, mat i błysk, kontrasty ciężkich i lekkich ubrań połączonych ze sobą - dały znakomity efekt. Chciałoby się natychmiast założyć chociaż część rzeczy z kolekcji...

Przedstawiamy "Portret Projektantki", która na pewno odniesie niebywały sukces...

Jaki jest Pani ulubiony kolor, materiał i projektant?
Jestem dość "wyciszona" kolorystycznie, uwielbiam czerń, szarości... Nie jestem jednak obojętna na to, co dzieje się za oknem i wraz ze wzrostem temperatury, jak chyba większość osób, coraz częściej sięgam po kolory bardziej "radosne". Jeśli chodzi o materiał, to nawet łączy się to z ulubionym projektantem. Jest oczywiście wielu, których szczerze podziwiam, ale od dłuższego czasu bardzo silnie fascynuje mnie postać Issey Miyake, zwłaszcza zaś jego eksperymenty z plisowaniem, dziwnymi formami na pograniczu sztuki i mody. Jego postać i działania dały mi w pewien sposób odwagę, by z moich własnych eksperymentów nie wyłączać tkanin sztucznych, a przeciwnie - skorzystać z ich zalet. Oczywiście uwielbiam szlachetne, naturalne jedwabie, wełny itd. Tkaniny te stanowią też znaczną większość w mojej kolekcji. Potrzebowałam jednak również stuprocentowego poliestru, by uzyskać trwały efekt karbowania tkaniny i fakt, że sam Miyake się w nim lubował sprawił, że i dla mnie nabrał on wyjątkowego znaczenia.

Co było inspiracją dla kolekcji i ile trwało jej tworzenie?
Pierwszy etap powstawania kolekcji, tj. właśnie zbieranie inspiracji i wstępne projektowanie sylwetek, szedł dwutorowo. Po pierwsze wiedziałam, że chcę zagrać fakturą, ręcznie robionym detalem, który wyróżni moją kolekcję i nada jej bardzo osobisty rys. Zawsze fascynowała mnie tkanina artystyczna i decyzja, że w mojej pierwszej kolekcji pojawi się jakaś jej odmiana była w zasadzie automatyczna. Szukałam więc form i technik, które pozwolą mi uzyskać zadowalający efekt, a następnie testowałam całe stosy tkanin, żeby porównać rezultaty. Spodobało mi się, że moje karbowanie zmieniało nie tylko optykę danego materiału, ale i jego właściwości. To odczucie stało się zalążkiem bardzo szerokiej karty inspiracji. Kolejno dochodziły do niej wszelkie obrazy czy refleksje związane z iluzją i wszystkim tym, co z różnych powodów stara się podszyć pod coś innego: barokowe malarstwo obsesyjnie próbujące oszukać zmysły; biomechaniczne tatuaże; Internet czy prasa, w których tak często trudno dociec co jest prawdą itd. Cały proces twórczy, od pierwszych testów z materiałami do odszycia ostatniej sylwetki, trwał 7 miesięcy i był to czas bardzo intensywnej pracy.

Co Pani lubi w modzie, co w niej zaskakuje?
Trudno mi mówić o modzie ogólnie, w tak różny sposób jest postrzegana... Jako trendy (czyli, żeby na czas mieć torebkę czy okulary w odpowiednim kształcie), jako prywatny wybór estetyk kilku projektantów czy jako całe zjawisko kulturalno-społeczne. Dla mnie, jako projektantki, każdy z tych aspektów ma jakieś znaczenie - interesują mnie trendy, tak w kolorach, jak i sylwetkach. Jednak są to sprawy drugorzędne. Moda jest dla mnie przede wszystkim sposobem wyrazu siebie. To bardzo wdzięczny i elastyczny język, bo jest w stanie mówić o wielu zagadnieniach jednocześnie: o osobie, która nosi daną rzecz w takiej, a nie innej kombinacji, stylizacji; o projektancie, który działając w określonej estetyce mówi coś o sobie; dalej zaś o całej otaczającej projektanta rzeczywistości, która fascynuje, niepokoi, narzuca się i w ten sposób również uczestniczy w tej rozmowie, tworząc ów język.

Jakie ma Pani plany na przyszłość? Gdzie będzie pokazywana kolekcja i czy będzie można ją gdzieś kupić?
W ramach nagrody przyznanej mi podczas Cracow Fashion Awards 2012 przez dom mody "Forget me not" pokażę się w czerwcu na Warsaw Fashion Street, kolejne plany to efekt kontaktów, które zawarłam podczas FashionPhilosophy Fashion Week w Łodzi. Dostałam zaproszenie na targi w Düsserdolfie, odbyło się też kilka sesji fotograficznych, przyjęłam kilka zleceń... To z pewnością zapewni mi zajęcie na najbliższe miesiące. No i jest to czas, by już myśleć o kolejnej kolekcji... Jeśli chodzi o dostępność moich projektów, część z nich będzie w sprzedaży w internetowym butiku bazaar.pl, rozmawiam też z właścicielami kilku concept storów. Przyjmuję także indywidualne zlecenia.

Jaka jest Pani ulubiona epoka w historii mody?
Jestem entuzjastką współczesności, która pozwala czerpać ze wszystkich poprzednich epok określone inspiracje, a przy tym jest wciąż głodna nowości, innowacji. Nie czuję się przygnieciona piętnem postmodernizmu... Może to naiwne, ale myślę, że wciąż można znaleźć coś nowego, a moda jest fantastycznym językiem opowiadania o sprawach być może znanych światu od stuleci, jednak przeżywanych indywidualnie z mocą nowości.

Do kogo jest kierowana kolekcja?
Kolekcję projektowałam tak, by znalazły się w niej elementy atrakcyjne dla wielu grup wiekowych. To co spaja całość, to pewna subtelna przewrotność. Moje adresatki to kobiety pewne siebie, które lubią bawić się strojem, zwracać na siebie uwagę, jednak nie w sposób krzykliwy.

Co wyraża tytuł kolekcji?
"Iluzjon" to bezpośrednie nawiązanie do iluzji, która, jak już wspomniałam, była zasadniczą ideą i inspiracją całej kolekcji. Zależało mi, aby była ona czytelna, jednak nie w sposób narzucający się. To od odbiorcy zależy w jaki sposób (i czy w ogóle) odczyta moją zabawę konstrukcją lub fakturą. Jeśli odnajdzie w tym pewien humor - wspaniale, jeśli wrażenia będą czysto estetyczne, a pozytywne - też będzie mi bardzo miło. Nie chcę zbyt wiele o tym mówić... Ostatecznie, to po prostu ubrania - albo się komuś spodobają, albo nie - niezależnie jak głęboką i silną emocjonalnie mam za ich powstaniem historię.

Dziękujemy i życzymy powodzenia!

Rozmawiała Magdalena Marciniak
foto: Marzena Kolarz

źródło: BUSINESS IMAGE 126 - CZERWIEC/ LIPIEC 2012