Portret
projektanta - Anita...
Pisząc
ten wywiad właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że mimo, iż ubrania Anity
są dość znane, to nie mam pojęcia jak ona sama ma na nazwisko... Wszystko
przez jej skromność i ukrywanie się pod pseudonimem Oluhi. O jej istnieniu
świat się dowiedział po warszawskim pokazie w kwietniu 2004 r., organizowanym
przez magazyn A4, który również zaczął promować ją na swoich łamach.
Od tego czasu było dużo systematycznej pracy, mnóstwo nowych, zachwycających
rzeczy i wygrana w trzeciej edycji konkursu Heya.
Jak
to się stało, że pewnego dnia z architekta wnętrz stałaś się projektantką
mody?
Nie nazywam siebie projektantem mody, bo co to w ogóle jest moda? Natomiast,
myślę, że "dobry" projektant poradzi sobie w każdej sytuacji,
to kwestia czasu i pasji, która kieruje nas do danej dziedziny czy branży.
Mówiąc "dobry projektant" od razu nasuwają mi się wątpliwości
co do znaczenia tego sformułowania, bo przecież dla każdego oznacza
ono coś innego. Jest tyle przeróżnych gustów... i całe szczęście!
Uczyłaś
się na wydziale Architektury Wnętrz, czy udaje Ci się przekładać te
doświadczenia na projektowanie ubioru?
Przekłada się bardzo ładnie... jeśli się nic nie wie o ubraniach (ha,
ha!), a tylko trochę o formach, kształtach, proporcjach, lubi się je
wyobrażać i tworzyć, a przede wszystkim bezustannie eksperymentować.
Wówczas może wyjść fajna mieszanina, bo wymyślać przecież można wszystko!
Architektura jest niewyczerpanym źródłem, cudownym nauczycielem formy
i spokoju, a także koloru, daje do myślenia, angażuje zmysły, nie mówiąc
już o podejściu technicznym, takim jak choćby poszukiwanie sposobów
łączeń materiałów.
W przeciwieństwie
do większości projektantów, nie starasz się promować swojego nazwiska,
tylko wymyśloną nazwę OLUHI, co ona oznacza i skąd się wzięła?
Niezbyt lubię siebie, jedynie akceptuję, dlatego chyba uznałam, że moje
nazwisko na metce nikomu nie będzie potrzebne. Szukałam zastępstwa i
w końcu zjawiło się Oluhi. Oluhi znaczy dużo tylko dla mnie (bardzo
jestem z Oluhi zaprzyjaźniona), innym nic nie mówi, chyba że ktoś Oluhi
pozna i również się zaprzyjaźni. To słowo-dźwięk.
Wydaje
mi się, że trzymałaś się z daleka od konkursów dla projektantów. Czy
nie chciałaś iść na skróty i ulec pokusie szybkiej promocji?
Według ciebie konkurs jest pójściem na skróty??? W moim przypadku był
jeden malutki, nawet wygrany! Ale faktycznie - nie lubię konkursów,
bo co one dają? Myślę, że najlepiej jak się samemu do wszystkiego dojdzie,
jak po drodze nie zginiesz, nie umrzesz ze zgryzoty - to dopniesz swego!
A wszelkie promocje, które przychodzą mi do głowy, mogą przynieść raczej
więcej złego niż dobrego. Chciałabym się trzymać z dala od tego zgiełku.
Skąd
narodził się styl jaki promujesz w Oluhi - strukturalny, poświęcający
dużo uwagi działaniom na tkaninie? Czy od początku tak było?
Hmm, nie wiedziałam, że styl Oluhi jest strukturalny, ale skoro tak
mówisz... Najważniejsze dla mnie jest osiągniecie zadowalającej mnie
formy. Muszę się z tą formą dobrze poczuć, jakbym kogoś poznawała...
TAK! Kogoś nowego, intrygującego... To długo trwa, jest pracochłonne,
ale jaka przyjemność potem! Działanie na tkaninie jest pośrednie, choć
przyznam się - czasami podczas eksperymentów tak mnie zachwyci detal,
że może się okazać, że to od niego wszystko się zaczyna.
Projektujesz
już od wielu lat, czy zauważasz jakąś różnicę w zapotrzebowaniu na tego
typu designerskie rzeczy porównując dzień dzisiejszy z okresem sprzed
5 lat temu?
Na samym początku rzeczy Oluhi sprzedawały się w Londynie, brak mi zatem
odpowiedniego porównania, ale tam nie odczuwałam braku zainteresowania...
A skoro już o tym mowa, to uważam, że do sprzedaży ubiorów powinno się
szukać miejsc, do których trafiają ludzie, z którymi można wejść w "dialog",
ludzie, z którymi nawiąże się takie ciche porozumienie. Do tego jednak
trzeba mieć współpracowników, a z tym jest ciężko, to w ogóle bardzo
ciężki kawałek chleba...
Co jest
dla Ciebie najlepszym bodźcem do działania, jakie z otaczających Cię
rzeczy czy spraw wydają Ci się najbardziej inspirujące?
Najbardziej inspirująca jest muzyka i wyobrażanie sobie ludzi, których
chciałabym poznać, ale nie muszę ich poznawać bo nie jestem zbyt towarzyska,
ale jednak to wszystko jest właśnie dla nich. Inspirujący jest świat
dookoła, słowa, dźwięki, maile, zapachy, spokój, obiekty... prawda?
No właśnie, co jest bodźcem..? To jakaś siła, energia, która pcha do
działania, ja jednak nie mam z tym nic wspólnego.
Wszystko
wskazuje na to, że już niedługo zaczniesz sprzedawać swoje ubiory w
japońskich butikach, jak doszło do tego, że dotarłaś aż tam?
Nic nie zostało jeszcze sprzedane, co z tego wyjdzie pokaże dopiero
nadchodzący sezon zimowy. Oluhi "dotarło" tam przez theMost,...Wystarczy
przejść przez Most i już się jest.
Życzę
ci zatem, żebyś w swoim życiu jak najwięcej takich mostów przekroczyła...
Monika
Onoszko